poniedziałek, 26 marca 2012

Midnight in Paris, czyli pokolenie Y.

Rozmawiałem ostatnio ze znajomym o pokoleniu Y. Ciekawe, że już teraz jest pokolenie Y, bo przecież jeszcze nie dawno na moje pokolenie, mówiono X (nie wiem kto oprócz katechetów mówił na nas pokolenie JP2 i dlaczego), ale genralnie chodziło o to, żeby powiedzieć, że jesteśmy gorsi niż ci, którzy byli wcześniej. W sumie nie wiem jak to jest, że z roku na rok każde pokolenie jest coraz gorsze dla tych starszych pokoleń, bo przecież już jakieś 90 lat temu Gertrude Stein biedna nieświadomie zarzuciła swoim, już teraz słynnym, lost generation, które chwilę potem łapczywie przechwycił Hemingway i skatował nim setki milionów amerykańskich uczniów. W sumie dalej ich tym katuje po dziś dzień.

No ale skoro każde pokolenie ma być tym smutnym generation perdue, bo przecież zawsze i wszędzie znajdzie się jakiś czynnik demoralizujący (1 Wojna Światowa, Komuna, Diablo II, PlayStation3, masturbacja - pani od nauk ślubnych mówiła), to gdzie jest jakaś przeciwwaga do tego wszystkiego? Przecież musi być! Jakoś się to wszystko kręci. No chyba, że chodzi o U2. My wszyscy jesteśmy pokoleniem Y, a Bono kręci całym światem.

Piszę o tym, bo obejrzałem (na raty) polecany przez kolegę Jimmiego Midnight in Paris i stwierdziłem, że sam jestem elementem lost generation w pewnym stopniu. Jeszcze nie dawno jarałem się książkami Fitzgeralda, ba! nawet w tekstach piosenek ukryłem trochę z Wielkiego Gatsbiego (oczywiście nikt tego nie zaczaił), ale wystarczyło parę chwil, żeby o tym wszystkim zapomnieć. A przecież tak manifestowałem tam swoj bunt przeciw nowym nadchodzącym latom dwudziestym! BTW - jeśli ktoś znajdzie Wielkiego Gatsbiego w tym songu, to stawiam browara.

A teraz do rzeczy, bo zrobiłem mega pedalski wstęp do tego (jak mi się na początku wydawało) krótkiego posta.

Co się stało z dostawcami drewna, że dopiero piąty przyjechał z dostawą? Inni umówili się na dzień i godzinę, ale zniknęli w drodze i nigdy już nie odebrali telefonu. Czy ktoś zgłaszał ich na Zaginieni.pl?

Dlaczego w samym centrum Jeleniej Góry, w sklepie komputerowym nie ma kart SD 16gb i nie można płacić kartą płatniczą? A jak przyjdziesz z kasą wyciągniętą z obsranego bankomatu, który nie wydrukował potwierdzenia (tzn. wydrukował ale nie umiał wysunąć), to gościu mówi, że nie sprzeda nic bo mu się kasa fiskalna zepsuła?

Dlaczego ludzie umawiąjący się telefonicznie na rozmowę kwalifikacyjną, potrafią powiedzieć "jeszcze nie wiem czy na pewno przyjdę bo nie wiem w sumie"?

Dlaczego kelnerka w Pizza Hut pytała się nas tyle razy czy pizza jest dobra, że rozmawialiśmy z nią więcej niż z samymi sobą?

Dlaczego mi się w mięsnym baba z popękanymi piętami wpieprza po salceson w kolejkę?

Gdyby Woody Allen przyjechał do Jelonki zrobić Midnight in Jelonka, to by mu nie wyszło. Wiecie dlaczego? Bo by dostał wpierdol od dresów!