poniedziałek, 20 grudnia 2010

The 7 Habits

The Seven Habits of Highly Effective People czyli Zasady działania skutecznego przywódcy (jak zwykle polski tytuł jest idealnym tłumaczeniem angielskiego), czyli opowieść o tym jak zrobić coś czego wydaje ci się, że nie wiesz jak zrobić, mimo że wiesz. Innymi słowy, książka o tym jak pisać by napisać Harrego Pottera, jak myć się w wannie (najlepiej mydłem i wodą), jak obierać ziemniaki, żeby nie złamać nadgarstka i jak jeździć autem, żeby zaoszczędzić milion dolarów na paliwie. No zajebiście, ale o co chodzi?

Nie ma to jak dobra książka, która ma zapewnić ci radość, pełnię życia, wewnętrzny spokój, otwarcie wszystkich czakramów i piątkę z religii. Stephen Covey w perfekcyjny sposób zmarnował kilka wieczorów mojego życia, tylko po to by powiedzieć mi, że lody bambino.. babcia chorowała, zjadła lody wyzdrowiała. Dziadek też chorował, nie zjadł lodów, wykitował.

W ogóle to w 2010 przeczytałem niestety najwięcej takich książek. Widać Amerykanie są miłośnikami The Magic of Thinking Big, gdyż ciężko im dojść do czegokolwiek samemu. To u nich pisze się przecież, że schody są pochyłe, kawa gorąca, a woda mokra i można się pomoczyć.

Pamiętam kolega chodził kiedyś do szkoły szybkiego zapamiętywania. Umiał niby zapamiętać 400 rzeczy w kolejności w ciągu 10 minut. Musiał jednak siedzieć w różowym pokoju i słuchać specjalnej muzyki. Potem w liceum 2 razy nie zdał do następnej klasy, bo sala była biała i zamiast muzy ktoś szurał ciągle krzesłem i kaszlał.

No i co chodzi z tymi kursami języka z kasety? Sorry, z płyty. Ludzie, przecież kurwa wiadomo, że się tego angielskiego tak nie nauczycie. Przecież trzeba książkę pod poduszkę na noc włożyć i wtedy rano wszystko się umie.

2 komentarze:

  1. Witamy w blogosferze. Zaraz dodam linka na naszym blogu. Hmmm ... The Seven Habits of Highly Effective People siedzi u mnie na polce od 10 lat. Chyba wloze sobie pod poduszke zeby miala jakis efekt.

    OdpowiedzUsuń
  2. No dobra jest jako podstawka pod laptopa lub ewentualnie do rozpalenia w kominku. Ale u Was pewnie teraz 40 stopni w cieniu, right?

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.